Wybierz:

ŚLADAMI ODYSEI

54.00

ŚLADAMI ODYSEI

Krystyna Eichler

Rok wyd. 2003

Format 17 x 24 cm, oprawa twarda, 160 str. + 40 str. fotografii i obrazów

ISBN: 83-89376-02-4

54.00

OPIS

Gdy spasiony naczelnik NKWD z Rubcowki na Syberii zapowiadał polskim wysiedleńcom, że właśnie w miejscu wyładunku, czyli w Altajskim Kraju, przyjdzie im żyć, pracować i umrzeć, na pewno nie spodziewał się, że młoda dziewczyna, przywieziona tam z matką i bratem, po 60 latach unieśmiertelni tę scenę i te słowa . . .

O dziwo i na przekór sowieckim planom nie pochłonęły jej step ani tundra, nie zniszczyły trudy tułaczki, praca w sowchozie, klimat syberyjski czy klimat perski. Autorkę wspomnień spotykamy po latach w USA jako wybitnego architekta i malarkę, matkę dorosłej córki i babcię dwóch wnuczek, która sama odbudowała swój dom w Kalifornii, zniszczony po trzęsieniu ziemi.

Mowa tu o Krystynie Eichler. Ona to właśnie próbuje wrócić do Itaki niczym Odys po wojnie trojańskiej, co jednak okazało się niemożliwe. Motywem przewodnim książki jest Odyseja, następująca po Iliadzie. Tytuł “Śladami Odysei” przygotowuje nas na jakąś retrospekcję, część pierwsza “żegnaj Itako” (poświęcona rodzicom i bratu) to rozstanie się z arkadyjskim dzieciństwem, część druga “Wilno w mocy Hadesa” (dedykowana nauczycielce muzyki z Wilna, wybitnej pianistce, Emmie Altberg) to litewska droga polskich przesiedleńców, wreszcie część trzecia “Zapiski syberyjskie” (poświęcona Witoldowi Giedroyciowi, kniaziowi z Mejszagoły, drogiemu towarzyszowi syberyjskiej niedoli, zmarłemu w 1942 roku na pustynnym brzegu rzeki Amu-Daria w wieku 12 lat) to młodzieńczy raport Krystyny i jej brata Janusza z życia i pracy w sowieckim łagrze, pokrywający się z doświadczeniami Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, opisanymi w książce “Inny świat”.

Autorka nie wybiera dla siebie roli Odysa, lecz Kasandry, trojańskiej królewny, której proroctwom i wizjom nikt nie wierzył i na tym polegał jej tragizm. “Jak Kasandra znam przyszłość moich protagonistów i jak ona widzę wszystkie Skyły i Charybdy, które na nich czyhają, lecz oni mnie nie słyszą. Ja jedna widzę czarne i ciężkie chmury, które gromadzą się nad moją słoneczną Itaką…” – wyznaje w ostatnim rozdziale pierwszej części. O ile Odys do Itaki dotarł po dziesięciu latach, o tyle ani Krystyna, ani jej bliscy do Polski nigdy już nie wrócili. Na okładce widnieje autoportret Krystyny Eichler, utrzymany w ciepłych żółto-brązowo-białych kolorach, namalowany farbami olejnymi na niewielkiej płycie masonitowej; patrzy z niego kobieta niezwykła, o wszechwiedzących oczach wizjonerki i nieprzeciętnej sile wewnętrznej, o urodzie jak z Baśni z tysiąca i jednej nocy.

Perspektywę daje Autorce czas i odległość od Itaki, którą jest oczywiście Polska. Po studiach architektonicznych w Bejrucie, po kilkunastu latach spędzonych w Argentynie, po wieloletniej pracy architekta zarówno w Buenos Aires, jak i w Los Angeles w USA (jej specjalnością stało się budownictwo osiedli i wieżowców) wraca pamięcią do czasów sprzed II Wojny Światowej i z okresu wojennego. Nim stała się zawodowym architektem, jej wrodzony zmysł architektoniczny dawał o sobie znać w licznych rozsianych po książce uwagach na temat konstrukcji i wyglądu różnych budynków, choćby oficerskiego Yacht Clubu w Augustowie (17-letnia Krysia chwali jego umiarkowaną nowoczesność) czy prostej i prawidłowej budowy śluz i spustów w kanałach nawadniających pola na Syberii; dużo miejsca poświęca opłakanemu pod względem estetyki miasteczku Rubcowka: bezmyślne, bezsensowne klecenie brył geometrycznych po prostu gorszy ją jako “profanacja sztuki budowlanej”. Wybór zawodu architekta podpowiedział pannie Krystynie przypadkowy gość państwa Eichlerów w Augustowie, mianowicie pan Grochowski, warszawski architekt. Po obejrzeniu rysunków maturzystki uznał on, że powinna iść na studia architektoniczne. Krystyna Eichler z rozczuleniem zastanawia się, co by w życiu robiła, gdyby pan Grochowski nie przyszedł wtedy do nich na kolację.

Talentu malarskiego nie zmarnowała, o czym przekonują nas nie tylko biograficzne informacje o licznych wystawach malarskich, lecz przede wszystkim zamieszczone w książce reprodukcje jej niepowtarzalnych surrealistycznych pejzaży i ciekawych portretów (matki, siebie, brata). Obraz przedstawiający wkroczenie Armii Czerwonej do polskiego miasteczka na Kresach Wschodnich w dniu 17 września 1939 roku (surrealistyczny, ale niezwykle sugestywnie oddający wygląd sowieckiego wojska kroczącego z harmoszką na przedzie) znajduje się również na okładce wspomnień Grażyny Jonkajtys-Luby “…was na to zdieś priwiezli, sztob wy podochli” – Kazachstan 1940-1946.

Z książki Krystyny Eichler poznajemy przede wszystkim dzieje jej rodziny i po mieczu (ojciec, Stefan Eichler, był zawodowym wojskowym, pełniącym przed wojną funkcję starosty najpierw w Augustowie, potem w Stołpcach), i po kądzieli (matka, Konstancja Skrzynecka, była prawnuczką z bocznej linii generała Jana Skrzyneckiego, jednego z wodzów powstania listopadowego). Wydaje się, że najważniejszą osobą w życiu Krysi był Tata, którego część wspomnień pisanych w Szkocji w 1946 roku dodała do swojej “Odysei”. Stefan Tomasz Eichler imponował córce swoją postawą życiową, elegancją, urokiem światowca piszącego wiersze, a także wojskową dyscypliną. Charakterystyczne były słowa, jakimi ojciec powitał ją 3 września 1939 roku, wracającą z Warszawy: “Ani mi się waż robić tu paniki! Ani słowa!”.

Przy okazji iluż sławnych ludzi spotykamy po drodze, m.in. Piłsudskiego, Andersa, Berlinga. Śmierć marszałka Piłsudskiego 12 maja 1935 roku pogrążyła w żałobie całą rodzinę Eichlerów, którzy mieli wielki kult naczelnika. Pierwsze aresztowanie spotkało Autorkę w Wilnie, kiedy w towarzystwie brata i koleżanki próbowała w piątą rocznicę śmierci Józefa Piłsudskiego złożyć kwiaty na grobie jego matki i jego serca. Trójka młodzieży polskiej, przeganianej grubiańsko przez policję litewską, rzuciła odważnie fiołki na płytę nagrobną, za co brat został dotkliwie pobity, a dziewczęta uwięzione.

Młodziutka Krysia ma świadomość, że los Polski i milionów ludzi został przypieczętowany zrazu przez Hitlera i Stalina paktem Ribbentropp-Mołotow, a w Jałcie w 1945 roku przez Churchila, Roosvelta i Stalina; zdjęcie tych trzech starych, zadowolonych z siebie purchaw zamyka książkę.

Mimo obrazów męczeńskich warunków życia i przymusowej pracy polskich przesiedleńców książka nie jest ponura. Przeciwnie – ma w sobie dużo pogody i ogromnie dużo werwy, która charakteryzowała Krystynę już od dzieciństwa. To młode stworzenie umiało sobie radzić w trudnych i ryzykownych sytuacjach, co właściwie nie powinno nikogo dziwić, bo gdy się ma 18 lat, gęste, kręcone włosy, odlotowy kapelusz i jasnobeżowy płaszczyk, uszyty na wzór paryski przez niedoścignioną panią Malinowską, to można załatwić nawet przedłużenie pobytu w Wilnie.

Książkę Krystyny Eichler przeczytałam jednym tchem, jest tak zajmująca.

dr Magdalena Foland-Kugler

SPRAWDŹ TAKŻE INNE KSIĄŻKI Z TEJ KATEGORII

Close Menu
×

Koszyk